Przejdź do treści

Relacja z turnieju jesiennego

  • przez

Za oknami pogoda już nie ta, więc trzeba sobie inaczej radzić i spędzać czas. My w Nauce Brydża znamy sprawdzony sposób – integracja połączona z drobną rywalizacją. W 4 już turnieju integracyjnym rozgrywanym we Wrocławiu wzięło udział 16 par kursantów, a także entuzjastów, którzy postanowili sprawdzić się na tle społeczności Nauki Brydża. Żeby umilić dodatkowo grę w karty, na uczestników czekał jak zawsze stół z przekąskami, gdzie z racji na porę roku można było się poczęstować słynnymi na cała Polskę rogalami Świętomarcińskimi.

Ale dość już o otoczce, bo dla każdego zawodnika rzeczą najważniejszą są oczywiście wyniki. Na 3 miejscu uplasowały się Magda z Ela, które straciły mniej niż 1% do 2 miejsca, które przydało Januszowi i Ani. Nie bez przyczyny podkreśliłem wcześniej fakt o uczestnictwie entuzjastów spoza naszej szkoły., gdyż zwycięzcami turnieju zostali właśnie Mariusz z Tomkiem, którzy byli pierwszymi osobami, które się na nasz turniej zapisały, choć na co dzień nie chodzą na zajęcia.

Myślę, że spokojnie można założyć , że wszyscy uczestniczy byli zadowoleni z turnieju, a jeśli ktoś ma niedosyt w związku z wynikiem, to najbliższa szansa na poprawę rezultatu już w grudniu podczas turnieju mikołajkowego, gdzie po raz kolejny swoją obecność zapowiedzieli Jassemowie (miejmy nadzieję że nie po raz ostatni)

Jakub Franczak trener brydża Nauka Brydża
Jakub Franczak

HISTORIA TURNIEJOWYCH ROGALI

Było czwartkowe, mgliste popołudnie, kiedy sędzia Jakub Franczak, znany bardziej jako „Rogalowy Rycerz”, postanowił stawić czoła najnowszemu wyzwaniu. Uczestnicy turnieju rzucili wyzwanie: świeże rogale prosto z poznańskiej piekarni. Jakub, nie zastanawiając się ani chwili, ruszył na dworzec, gdzie legendarny pociąg „Rogal Express” miał przywieźć smakowity skarb.

Gdy pociąg zatrzymał się z lekkim piskiem, a para uniosła się w powietrze, Jakub wkroczył na peron z miną człowieka, który zrywa pąki róż o świcie – z pełną powagą i determinacją. Z torby unosił się zapach ciepłego ciasta i migdałów, a każdy krok sędziego wydawał się mówić: „Dziś nie tylko sędziuje, ale też dostarczam szczęście”.

I tak oto, dzięki poświęceniu Jakuba, świeżutkie rogale dotarły na miejsce, wzbudzając okrzyki radości. Bo kiedy chodzi o spełnianie drobnych życzeń, my z Kubą wiemy, że nic nie łączy ludzi lepiej niż puszyste, poznańskie wypieki. 🙂 Miłego dnia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *